Psia Opowieść Wigilijna, czyli historia Promyka
Bajka o Promyku
W pewnej małej miejscowości, wśród śnieżnych zasp i migoczących światełek, przyszedł na świat golden retriever o imieniu Promyk. Był wyjątkowy — jego złociste futerko lśniło niczym słońce w mroźny dzień, a jego łagodne oczy zdawały się promieniować miłością.
W Wigilię Promyk trafił do domu pełnego dziecięcego śmiechu i zapachu pierników. Rodzice, chcąc sprawić niespodziankę, postanowili podarować dzieciom szczeniaczka. Kiedy Promyk został wniesiony do salonu z czerwoną kokardą na szyi, dzieci zapiszczały z radości.
— To najlepsze święta w życiu! — krzyknął mały Krzyś, tuląc Promyka.
— Zobacz, jak on jest słodki! — powiedziała Zosia, obejmując go delikatnie. — Już go kocham!
![Promyk - piesek golden retriever przy choince](https://psinosek.pl/wp-content/uploads/2024/12/piorun2.webp)
Przez pierwsze tygodnie Promyk był gwiazdą domu. Dzieci bawiły się z nim, śmiały się z jego nieporadnych kroków i rozpływały nad jego urokiem. Każdy chciał go przytulać i fotografować. Ale czas mijał, a Promyk rósł.
Z biegiem miesięcy piesek przestał być małym, uroczym szczeniaczkiem. Stał się dorosłym psem, którym stale ktoś musiał się zajmować. Początkowo dzieci nadal bawiły się z nim, jednak z czasem zaczęły tracić nim zainteresowanie. Kiedy padał deszcz, a wiatr świstał w uszach, trudno było je zmusić do wyjścia na spacer. Początkowo z radością zakładały kurtki i sięgały po smycz, ale z biegiem czasu zaczęły szukać wymówek. Zosia czekała, aż ktoś inny weźmie na siebie tę odpowiedzialność, a Krzyś zaczynał narzekać, że znów musi iść na dwór, mimo że pada deszcz. Spacer stawał się obowiązkiem, a nie przyjemnością. Codziennie powtarzało się to samo – trzeba było karmić Promyka, czesać jego gęste futro, które zostawało wszędzie, i sprzątać po nim bałagan w domu.
Z każdym dniem dzieci coraz rzadziej bawiły się z psem, coraz mniej chętne były do wspólnych chwil, które kiedyś wydawały się niezastąpione. Zamiast śmiechu słychać było tylko jęki i zniecierpliwienie. Promyk, który kiedyś był źródłem radości, powoli stawał się kolejnym obowiązkiem, który trzeba było odhaczyć na liście codziennych zadań.
— Mamo, dlaczego to zawsze ja muszę z nim wychodzić? — narzekała Zosia. — On ciągle czegoś chce! — dodawał Krzyś.
Z czasem Promyk spędzał coraz więcej czasu sam. Dzieci, które kiedyś nie rozstawały się z nim, teraz były zajęte swoimi sprawami. Zosia wychodziła z koleżankami, Krzyś spędzał godziny przed komputerem, a rodzice coraz częściej wracali późno z pracy, zmęczeni i obojętni na jego smutne spojrzenie. Promyk leżał w kącie pokoju, nieruchomy, z głową opartą na łapach, jakby czekał na coś, co już nie miało nadejść. Jego futro traciło blask, a oczy traciły dawną radość. Coraz mniej machał ogonem, który kiedyś z entuzjazmem witał każdego, kto wracał do domu. Teraz ten sam ogon, zamiast w radości, opadał na podłogę, jakby nie miał już siły na wyrażenie nadziei.
Promyk tęsknił za dawnymi chwilami pełnymi czułości, za dotykiem dłoni, które go głaskały, za radosnym śmiechem dzieci. Jednak te chwile coraz częściej stawały się wspomnieniem, a on zostawał sam, w milczeniu obserwując, jak dom wokół niego pustoszeje. Pewnego dnia, kiedy rodzice zauważyli, że Promyk siedzi smutny przy oknie, patrząc w dal, postanowili, że czas się z nim pożegnać. Nie mówili tego głośno, ale wszyscy czuli, że decyzja została już podjęta. ‘To tylko pies’, powiedziała mama, starając się nie patrzeć w jego smutne oczy. I tak pewnego dnia rodzice zapakowali Promyka do samochodu, a on, nie rozumiejąc, co się dzieje, patrzył na nich z pytaniem w oczach. Zabrali go do schroniska, nie wiedząc, że dla niego to nie będzie koniec — to był dopiero początek nowej, smutnej drogi.
— To tylko pies. Na pewno znajdzie nowy dom — uspokajała się mama, gdy odwozili Promyka.
W schronisku Promyk trafił do boksu z innymi psami. Był smutny i zdezorientowany. Nie rozumiał, dlaczego nie ma już ciepłego koca, znajomych twarzy i rąk, które go głaskały. Święta, które kiedyś były pełne radości, teraz stały się czasem samotności. Zza krat patrzył na migoczące światła w oddali, marząc, że może jeszcze kiedyś ktoś go pokocha.
Promyk nie tracił nadziei. Mimo że dni mijały, a za oknem zmieniały się pory roku, jego serce wciąż było pełne miłości, którą chciał komuś ofiarować. Każdego dnia patrzył z nadzieją na drzwi schroniska, licząc, że ktoś w końcu przyjdzie i zabierze go do domu. Ale dni mijały, a nikt się nie pojawiał.
Z biegiem czasu Promyk coraz częściej zastanawiał się, co zrobił źle. Może nie był wystarczająco wesoły? Może nie potrafił być wystarczająco grzeczny? Może to jego wina, że nie potrafił tak bardzo zadowolić swoich dawnych opiekunów?
Czuł, jakby czegoś mu zabrakło, jakby coś musiał przeoczyć, by spotkał go taki los. W samotności, z każdym dniem, coraz bardziej bolało go serce. Czuł, że coś w nim pęka, a zmysły przygasały.
Zbliżały się kolejne święta, a Promyk wciąż czekał, coraz bardziej przygnębiony. Święta, które kiedyś były pełne radości, teraz były dla niego tylko smutnym wspomnieniem o tym, czego mu brakuje – ciepła, miłości, towarzystwa. Były dni, kiedy wątpił, czy kiedykolwiek dostanie szansę na nowe życie. Zastanawiał się, czy naprawdę zasługiwał na taką samotność. A może… może przyszłoroczne święta przyniosą mu nową szansę? Ale kto mógłby wiedzieć, co wydarzy się dalej? W tej niepewności Promyk leżał, patrząc na światła choinek i świątecznych dekoracji migoczące w oddali, zastanawiając się, co dalej z nim będzie…
![Promyk - dorosły golden retriever w święta](https://psinosek.pl/wp-content/uploads/2024/12/promyk-dorosly-pies.webp)
Refleksja na zakończenie
Ta smutna bajka o Promyku to tylko jedna z wielu prawdziwych historii, które mają miejsce w rodzinach, gdzie słodki szczeniaczek traktowany jest jak idealny prezent świąteczny dla dzieci. Pamiętajmy o tym, że pies nie jest rzeczą. To czująca i wrażliwa istota, która tylko przez krótki okres swojego życia jest słodkim szczeniaczkiem. Potem dorasta, a obowiązki pozostają…
Pies może nam dać naprawdę dużo radości i szczęścia. Może odmienić nasze życie i sprawić, że stanie się ono pełniejsze i bardziej wartościowe. Jednak nie zapominajmy, że pies to wiele obowiązków, codziennej rutyny, która nie zawsze jest atrakcyjna.
Dlatego apelujemy – szczególnie w okresie Świąt. Jeśli chcecie, żeby w Waszym domu zagościł nowy członek rodziny, to przemyślcie to tysiąc razy. Niech to będzie świadoma decyzja. Niech już żaden kolejny pies nie podzieli losu Promyka. Psa, który miał przed sobą wspaniałe życie, a wszystko runęło jak domek z kart przez nieodpowiedzialną decyzję ludzi szukających idealnego prezentu świątecznego…