Behawiorysta – zawód i pasja
Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Panem Jerzym Salawą, behawiorystą oraz trenerem, właścicielem Pozytywnego Ośrodka Szkolenia Psów SalwDog (salwdog.pl), który od 12 lat zajmuje się zawodowo szkoleniem psów, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. trudnych przypadków. Pomaga również przygotowywać psy lawinowe GOPR do egzaminów z posłuszeństwa i egzaminów IRO. Więcej informacji o Panu Jerzym Salawie i jego Ośrodku SalwDog możecie znaleźć na jego stronie internetowej https://salwdog.pl/, i profilu na Facebooku https://www.facebook.com/salwdog/. Osoby zainteresowane pomocą Pana Jerzego Salawy mogą skontaktować się z nim również telefonicznie. Tel.: +48 787 109 735 lub poprzez e-mail: salwdog@gmail.com

Co skłoniło Pana do wybrania zawodu behawiorysty? Jak rozpoczęła się Pan przygoda z behawiorystką ?
Historia jest dość długa, ale postaram się to jakoś sensownie sklecić i skrócić. Cała moja przygoda z behawiorystyką i rehabilitacją psich zachowań zaczęła się od mojego Amstaffa, który wabił się Ramzes. Był to pies z dość trudnym charakterem jak to przystoi na Amstaffa . Jako młody, niedoświadczony przewodnik ale za to z ogromnym zapałem, zacząłem szkolić, wychowywać swojego wymarzonego przyjaciela. Wychodziło to różnie, gdyż fazy rozwojowe u tej rasy bywają nieprzewidywalne a mój Ramciu był szczególnie upartym psiorem i w dodatku skłonnym do rozpoczynania bójek (potocznie w behawiorystyce nazywamy to „psi kibol”), który nie cofał się w postanowieniu pogryzienia innego psa.
Starałem się to w jakiś sposób opanować, raz lepiej, raz gorzej mi to wychodziło, przez co widziałem, że tracę u mojego psa szacunek i posłuch, co wiązało się z utratą przewodnictwa w jego oczach. Gdy zaczęło się to robić niebezpieczne dla wszystkich wokół – zacząłem szukać pomocy i okazało się, że mój brat był w trakcie robienia kursu trenerskiego metodami pozytywnymi i zaczął mi pomagać w ułożeniu mojego psiaka. Gdy widziałem różnice w zachowaniu i w postrzeganiu mnie jako swojego przewodnika byłem zachwycony i przez to zapisałem się na kurs trenerski i zostałem behawiorystą.

Proszę powiedzieć jak można zostać behawiorystą? Czy jest jakaś uczelnia, która przygotowuje do tego zawodu?
Behawiorystą można zostać na dwa sposoby. Pierwszy to ukończenie kursu, który w zależności od tego w jakim stopniu chcemy pracować z psami czy to z trudnymi czy po prostu pomagać przewodnikom rozwiązywać codzienne problemy, będzie nas przygotowywał do danego działu behawiorystyki. Jest to też wprost proporcjonalne do czasu trwania kursu i jego ceny. Drugim sposobem jest ukończenie studiów zoo-psychologicznych, które w pełni przygotują przyszłego behawiorystę do pracy na każdym szczeblu rehabilitacji i modyfikacji zachowań u różnego rodzaju zwierząt. Ciężko oczywiście wybrać za kogoś i doradzić jaką drogę ma wybrać w karierze behawiorysty, ale najważniejsze jest to, by ciągle się dokształcać w tematyce np. szkolenia psów. Nie można stać w miejscu z wiedzą. Jeżeli jej nie uzupełnimy – cofamy się.

Czy nauczył się Pan więcej podczas kursów, szkoleń czy może zdobywając doświadczenie w pracy z psem i jego człowiekiem?
Ja zawsze powtarzam przyszłym behawiorystom, iż z kursami – czy to trener, czy behawiorysta, czy bardzo modny teraz kurs groomer – jest jak z kursem na prawo jazdy. Na kursie dostajemy niezbędną wiedzę, ale to praktyka czyni nas świetnymi kierowcami a przepisy pomagają nam czuć się bezpiecznie. Tak samo wygląda praca z każdym zwierzęciem. Praca z psami to ciągła niewiadoma, nigdy nie wiemy co nas spotka za drzwiami, do których my jako behawioryści pukamy. Im więcej pracujemy, tym więcej wiemy, a kurs pomaga wystartować z uporządkowaną wiedzą i ją wykorzystać.
Jak wygląda praca w zawodzie behawiorysty? Czy każdy może nim zostać?
Wbrew pozorom praca behawiorysty jest dość trudna i bardzo odpowiedzialna. Polega na pracy z człowiekiem a nie do końca z samym psem. Przez to stajemy się po części również psychologami, czy psychoterapeutami ludzkimi – tylko po to by pomóc psiakowi i ludziom mieszkającym pod jednym dachem. Ja zawsze powtarzam, że 80% sukcesu w szkoleniu – rehabilitacji psa jest człowiek, a 20% sam pies i problem jaki stwarza. Te 80% to czas, zaangażowanie i wiedza, którą przewodnik musi przeznaczyć na pracę. Jeżeli się zaangażuje w pełni żeby pomóc swojemu przyjacielowi, jest to prawie niemożliwe żeby się nie powiodło dane szkolenie.
Co jest najważniejsze w pracy behawiorysty? Czy każdy może nim zostać?
Najważniejsze jest aby mieć po tej samej stronie właściciela psa, czyli żeby nam ufał. Bywa, że biorą nas za dziwaków, gdy tłumaczymy z czego wynikają dane zachowania u psa i jak będziemy pracować z psem. Właściciel potrafi to odebrać jako wyolbrzymienie sytuacji lub po prostu się z tym nie zgadza, bo np. „w Internecie pisało inaczej”, nie mając jakiegokolwiek doświadczenia ocenia pochopnie naszą wypowiedź, w wyniku czego nie wykonuje zaleceń i nasze starania behawiorystów idą na marne, a pies dalej cierpi, gdzie przewodnik jest święcie przekonany, że to oczywiście nie jego wina. Behawiorysta ma za zadanie rozwiązać problemy u psa pod kątem zachowania, wynikające z różnych zaburzeń psychicznych jak i fizycznych. Nie są to problemy związane – np. „mój pies nie chce robić i się nauczyć siad w domu” – jest to problem posłuszeństwa a nie problem behawioralny. Oczywiście każdą sytuację z siadem, też możemy podciągnąć pod problem behawioralny, ale z doświadczenia wiem, iż jest to w 95% problem z posłuszeństwem, czyli problem w przewodnictwie przez człowieka, a nie w psychice psa.
Naszym, czy też moim zadaniem jest jasno i przejrzyście wytłumaczyć, dlaczego używamy takich metod i ewentualnie urządzeń behawioralnych w szkoleniu – tak żeby było to zrozumiałe dla psa i dla przewodnika a w szczególności dla przewodnika. Czasem problem jaki stwarza pies nie wynika z problemów np. kiepskiej socjalizacji, tylko podłożem problemu może być sam przewodnik. Tak zwana zła energia jaką przekazujemy psu będzie się przekładać na jego zachowanie i musimy to wyłapać i zmienić zachowanie człowieka, żeby pomóc psu.
Odpowiadając na drugie pytanie, odpowiem wprost : Nie każdy. Dlaczego? Behawiorysta to po części też psycholog i nie może być jednostronny i pochopnie oceniać zachowania ludzi względem ich psów. Podhale słynie z brutalności właścicieli wobec swojego psa i na starcie negowanie takiego człowieka, który oczekuje ode mnie pomocy, byłoby niedorzeczne. Muszę najpierw zbudować więź, żeby mi zaufał, i zrozumiał, że ma do czynienia z osobą, która mu pomoże a nie przyszła go krytykować na starcie, co niestety zdarza się to różnym behawiorystom (tak zwanym „zafiksowanym pozytywnie”) .
Następny behawiorysta, który pojawi się po wizycie takiej osoby, i chciałby pomóc, będzie z góry źle odbierany przez właściciela psa, co bardzo utrudnia początkową współpracę lub wręcz ją uniemożliwia. Musimy być odporni na stres i bardzo opanowani. Nie możemy podejmować decyzji pod wpływem chwili czy adrenaliny, gdyż może się to źle skończyć dla psa, a nie każdy człowiek tak potrafi i jest na to gotowy. Zawód behawiorysta trener, to po części lekarz, który ma być gotowy pracować z każdym psem niezależnie od gabarytów psa i charakteru. Przez 12 lat pracy z psami trudnymi, zostałem kilkukrotnie dotkliwie ugryziony przez psa, co oczywiście nie zniechęciło mnie do pracy z nimi, wręcz przeciwnie. Z biegiem czasu i doświadczenia nie zdarzają się już takie sytuacje, nawet z psami bardzo agresywnymi. Najważniejsze to być świadomym co będziemy robić .
Czy zawód behawiorysty to zawód, z którego można się utrzymać czy też należy go traktować jako zajęcie dodatkowe?
Czy można się utrzymać z danego zawodu to wszystko zależy od podejścia. Mając na uwadze to, że jest to praca którą chce się wykonywać i poświecić się dla niej, to z każdego zawodu będzie można utrzymać się niezależnie co robimy.

Dlaczego socjalizacja i szkolenie psa od szczeniaka jest tak ważne?
Okres szczenięcy jest najważniejszym okresem w szkoleniu, socjalizacji i wychowaniu naszego pupila. Brak – podkreślam – odpowiedniej socjalizacji, będzie skutkował mnóstwem problemów jakie nas napotkają na długiej drodze życia z psem. W krytycznych przypadkach właśnie brak socjalizacji powoduje, iż psa spotyka jedno z najgorszych rzeczy w życiu, mianowicie schronisko lub eutanazja. Ja bardzo zwracam uwagę swoim kursantom na to, żeby od pierwszego dnia jak tylko szczeniak pojawi się w naszym życiu, od razu pracować nad jego zachowaniem i socjalizacją niezależnie od rasy i – w naszym mniemaniu – przeznaczenia naszego czworonożnego przyjaciela.
Zawsze porównuję umysł szczeniaka do konta bankowego. Im więcej tam wpłacamy, tym więcej możemy. Szczeniak, który sporo zobaczył, poznał, doświadczył, jest w konsekwencji mądrym i społecznym zwierzakiem. Dzięki czemu nasze życie z nim to sama radość i zero stresu dla psiaka, a na tym nam najbardziej zależy. Gdyby wszyscy przykładali się to tego sumiennie i z głową, nie podążali za modą szkoleniową, zawód behawiorysta wtedy może po prostu nie istnieć, jakby to dziwnie miało nie zabrzmieć.
Wszyscy znamy powiedzenie : „nie uczłowieczajmy psa”, ale jakże mało osób to rozumie i wprowadza to w życie. Jeżeli będziemy prawidłowo socjalizować, szkolić i budować zaufanie u psa, może to uratować mu życie, a nam ogromnie je uszczęśliwić, nie męcząc się z nim w późniejszym okresie życia. Brak szczenięcej socjalizacji potrafi doprowadzić później do ciągłej pracy nad psem aż do końca jego dni. A przecież nie po to kupujemy psa żeby się on męczył z nami a my nim, tylko po to, żeby się cieszył życiem razem z nami. PO PROSTU SOCJALIZUJMY I TO OD 6 TYGODNIA ŻYCIA.
Kiedy należy rozpocząć pracę z psem?
Proste pytanie a zarazem trudne. Wszystko zależy o danego psiaka czy przeznaczenia i co dokładnie mamy na myśli mówiąc o pracy z psem. Ogólnie praca nad psem rozpoczyna się już w trzecim dniu życia szczeniaka, o czym każdy hodowca powinien wiedzieć, czyli rozpoczynamy stymulację dotykową szczeniaczka. Jeżeli chodzi o socjalizację to już wiemy. Mając na myśli szkolenie np. posłuszeństwa użytkowego, zachęca się, żeby rozpocząć je od 4 miesiąca życia szczeniaka. Nie wcześniej, gdyż może to czasem przerastać nasze psiaki, bo mózg psiaka nie jest jeszcze do 4 miesiąca w pełni rozwinięty i gotowy na ogrom wiedzy jaką będzie musiał przyjąć. Okres pomiędzy 8 a 12 tygodniem, to najważniejszy okres socjalizacyjny, przeznaczony na budowanie przewodnictwa w oczach naszego przyszłego bardzo posłusznego psa.
Najgorsze są stwierdzenia typu: „szkolenie psa powinniśmy rozpocząć po skończeniu roku ”, co oczywiście jest totalną bzdurą. Najczęściej słyszę takie słowa od posiadaczy owczarków niemieckich, stare tradycyjne przekonania szkoleniowe z lat 80 – 90. Szkolenie psiaka w tym wieku, nie jest niemożliwe, ale za to bardzo utrudnione a socjalizacja wręcz ogromnie trudna i bardzo długotrwała. Jeżeli mamy jakieś wątpliwości, kiedy i pod jakim kątem rozpocząć pracę z psem, zachęcam po prostu by zadzwonić do behawiorysty a on nam podpowie.
Kiedy powinna włączyć się czerwona lampka ostrzegawcza, która wskaże, że do pracy z psem powinien włączyć się behawiorysta?
Bardzo dobre pytanie. Czerwona lampka powinna się nam włączyć gdy jesteśmy nawet w prostej sytuacji, a nie wiemy jak się mamy zachować i nie mamy na to żadnego pomysłu i boimy się, że może to wpłynąć na psa źle. Już wtedy powinniśmy się skonsultować z behawiorystą, bo prawdopodobnie skończy się to na drobnej pracy z psiakiem i unikniemy dzięki temu trudnej rehabilitacji i stresu ze strony psiaka i nie będzie to też aż tak bolało po kieszeni. Ale jeżeli mamy już dorosłego psa, i do tej pory się jakoś udawało, że sami sobie radziliśmy z problemami, to czerwona lampka powinna się zaświecić w momencie, kiedy mamy problem z nadmiernym wybuchem emocji u psa, czy to pozytywnym czy negatywnym, z początkiem agresji, niezależnie z jakim podłożem emocjonalnym.
Jeżeli pies nadmiernie szczeka lub wylizuje się intensywnie, np. po przednich łapkach lub skacze bardzo intensywnie na gości lub na domowników – to są to sygnały gdzie koniecznie powinniśmy skonsultować się z behawiorystą i lekarzem weterynarii. Dlaczego z lekarzem weterynarii? Gdyż dużo przyczyn złych zachowań u psów bierze się chorób fizycznych a nie psychicznych. Wylizywanie się po łapkach może być zaczątkiem autoagresji przez uczulenie pokarmowe. Nadmiar gazów w jamie brzusznej może być początkiem lęku lub syndromem psa niedotykalskiego, czyli będzie nas kąsał przy próbie pogłaskania. Zawsze najważniejsze jest zdrowie fizyczne u psiaka, gdyż jego brak bardzo często generuje problemy behawioralne, co jest zrozumiałe.
Jakie są najczęstsze problemy z jakimi zgłaszają się do Pana właściciele psów?
Bardzo dużo by tu wymieniać problemów, gdyż behawiorystyka to obszerny dział szkoleniowy u psów. Najczęstszymi problemami z jakimi zgłaszają się osoby z psiakami to: problem czystości, skakania i podgryzania dzieci, niszczenia wszystkiego co jest w domu, nadmiernej wokalizacji, syndromem psa samotnego. Od 5 lat najczęściej zgłaszają się przewodnicy z psami bardzo agresywnymi: tzn. agresji smyczowej, agresji do psów luzem biegających, agresji u psa, który ma tendencje do kontrolowania zasobów np. uwagi swojego przewodnika i „obrony” go przed czymkolwiek i kimkolwiek, agresji terytorialnej, autoagresji czyli samookaleczenia się, a także psy lękliwe i strachliwe, które boją się czasem własnego cienia lub ćwierkających ptaszków.
Psy z syndromem „ADHD” zdarzają się na porządku dziennym i ta przypadłość w większości jest zależna od sposobu żywienia, gdyż wedle doniesień 76% psów w Polsce jest źle karmione, lub sposób żywienia nie jest dobrany odpowiednio do trybu dnia. Oczywiście pracuję też jako trener posłuszeństwa, więc pracy z klasycznego posłuszeństwa użytkowego czy sportowego oczywiście nie brakuje. Bardzo często pomagam w ułożeniu diety dla naszych pupili, bo jako behawiorysta bardzo zwracam na to uwagę.
Jaki jest Pana największy sukces i najtrudniejszy problem behawioralny z jakim miał Pan do czynienia?
Hmmm… dużo naprawdę wymieniać, gdyż przez te 12 lat uzbierało się troszkę tego, z samego faktu iż teren na którym pracuję jest dość specyficzny. Ale największym sukcesem w mojej karierze był Floid rasy spaniel bretoński – Épagneul breton miał 1,5 roku. Na Facebook’u SalwDog Ośrodek Szkolenia Psów jest zamieszczona cała relacja wideo z tego szkolenia. Państwo posiadający Floida, zgłosili się do mnie z problemem nadmiernej ekscytacji, nadmiernej nadpobudliwości, braku jakiejkolwiek próby wyciszenia psiaka na zewnątrz, czy chociaż sekundowego skupienia się na osobie próbującej walczyć o swoje zdrowie z psiakiem, który ciągnął na smyczy jak koń na wyścigach widząc innego psa.
Pies był prowadzony wcześniej przez dwóch różnych behawiorystów. Koledzy po fachu określili, iż resztę życia ich ukochany towarzysz będzie musiał spędzić na smyczy bez konkretnych psich zabaw. Dla właścicieli Floida bardzo frustrujące było to, że ich przyjaciel nie będzie mógł żyć jak każdy normalny pies. Po konsultacji behawioralnej stwierdziłem, iż dużo złego zostało zrobione z psiakiem i pogarszało to jego stan psychiczny, jak również stan psychiczny przewodników. Po wytłumaczeniu całej zależności i powodów dlaczego Floid może się zachowywać tak a nie inaczej i po przeprowadzeniu kilkunastu lekcji, uzyskaliśmy nawet jak dla mnie, zdumiewający efekt. Mianowicie luzem biegającego psa, który przychodzi na każde zawołanie i świetnie bawi się z innymi psami, ciesząc się każdą chwilą spędzoną razem. Największą i najważniejszą pracę oczywiście wykonali właściciele Floida, za co im bardzo dziękuję .
Drugi przypadek to Karmel – pies z autoagresją i samookaleczaniem się – w sytuacji gdy nie potrafił sobie poradzić z emocjami lub problemem, który go napotkał. Nie musiał to być wcale jakiś konkretny problem, który spowodowałby u Karmela wybuch łańcucha negatywnych zachowań. Karmel – mieszaniec owczarka niemieckiego z owczarkiem podhalańskim, był psiakiem bardzo agresywnym do obcych i zdarzało się, że ugryzł swoją Panią jak i innych domowników. Pogryzienia czy ataki na swojego przewodnika najczęściej występowały przy np. karmieniu, gdzie właścicielka dała jedzenie do miski i będąc już od psa około 2m pies potrafił ją zaatakować. Nawet zdarzało się, że gdy szła z jedzeniem, już sam widok jego Pani z miską wydobywał u psa tak wielkie emocje, że po prostu chciał ją zaatakować.
Atakował przy głaskaniu, przy zbyt intensywnej zabawie itd. Praktycznie jeżeli choć troszkę coś było nie tak jak chciał Karmel, mogło się to zakończyć sygnałami ostrzegawczymi lub często kąsaniem czy gryzieniem. Praca nad nim trwała około roku. Długo – ale z sukcesem. Zmieniając cały system psich skojarzeń, uwarunkowań, modyfikacje ludzkiego zachowania – tak aby Karmel wiedział czego od niego wymagamy. Mogliśmy dzięki temu czuć się bezpiecznie wiedząc, że Karmel będzie się cieszył na nasz widok. Efektem ubocznym tych jeszcze negatywnych zachowań u Karmelka była też autoagresja, gdzie odgryzł sobie 60% ogona… tak sam sobie go odgryzł. Głównie na początku pracowaliśmy nad tym, żeby już więcej się nie okaleczał i po kilku sesjach i sporych zmianach żywieniowych jak i sposobu karmienia, okazało się że przestał wygryzać się po łapakach i atakować swój ogon. Dalsze czynności rehabilitacji i modyfikacji jego zachowania polegały na budowaniu zaufania i przewodnictwa jego Pani względem Karmela. Udało się uzyskać stan, który powinien być w normalnej symbiozie przewodnik – pies, czyli taki aby każdy z nich cieszył się na widok drugiego. Co najważniejsze czuł się bezpiecznie nie czekając kiedy zostanie zaatakowany.
Dużo by opisywać tych przypadków, bo jest ich sporo, ale te dwa zapadną mi na wieki w pamięci i jestem bardzo dumny z przewodników, iż się nie podali i walczyli do końca.
Praca z psami trudnymi, jest bardzo wyczerpująca ale również bardzo satysfakcjonująca.
Czy zdarzyło się Panu kiedyś odmówić pomocy?
Nigdy. Zawsze staram się pomóc każdemu psiakowi. My jako behawioryści mamy pomóc psom i do tego się przygotowywałem przez całą swoja karierę. Twierdzę że jako „lekarz od psiego umysłu”, moim obowiązkiem jest udzielać pomocy potrzebującym bez względu czy jesteśmy lubiani czy też wręcz przeciwnie.

Czy w szkoleniu psów bazuje Pan na wzmacnianiu pozytywnych bodźców przez nagrody czy stosuje Pan również jakiś system kar?
Tutaj nasuwa się następujące pytanie: jaka jest definicja kary w systemie szkolenia czy rehabilitacji behawioralnej psów? Pozwolę sobie przytoczyć „kara – każde działanie które prowadzi do zmniejszenia częstotliwości występowania danego zachowania”. A więc jak byśmy nie pracowali nad psem czy jego zachowaniem, kara zawsze jest nieodłącznym elementem modyfikacji jego zachowania. Karą może być: brak smakołyka, brak dostępu do danego zasobu np. głaskania przez przewodnika – tak, głaskanie może stać się zasobem, o który będzie walczył nasz pies – lub przy innym obcym psie gdy będziemy go głaskać zamiast jego. Karą może być ograniczenie ruchowe np. krótka smycz w sytuacji gdy np. pies chce kogoś zaskakać na „śmierć”.
O czym musimy pamiętać? O tym, iż, wprowadzona kara dla psa musi mieć ważną zasadę: „kara ma być adekwatna do czynu”, czyli nie możemy karcić kiedy chcemy, jak chcemy i ile chcemy, to musi być system ułożony i bardzo przemyślany, gdyż jak wszystkim wiadomo kara może zrobić więcej złego niż dobrego, ale nie da się jej uniknąć, choćby z przyczyn naturalnych. Życie naturalne psa składa się zarówno z nagród jak i z kar. Karę dzielimy też na karę awersyjną – czyli przynoszącą same straty w nauce, i karę korygującą – przynoszące same korzyści w zmniejszaniu się częstotliwości złego zachowania. To może tyle na temat kar, chociaż jest to bardzo obszerny i naukowy dział w behawiorystyce psiej.
Najczęściej pracuję na pozytywnym wzmocnieniu w postaci nagrody. „Nagroda ma być adekwatna do utraconego dobra” – moja własna definicja nagrody. Nie zawsze smakołyk jest nagrodą, nagrodą może być cokolwiek, np. Yorki czy Owczarki niemieckie, rzadko chcą pracować na smakołykach w sytuacjach gdzie są za bardzo pobudzone lub po prostu inny pies jest bardziej atrakcyjny od najsmaczniejszego smaka na świecie. Ja staram się manewrować instynktami w danej sytuacji szkoleniowej, wykorzystywać instynkt samozachowawczy, i względem tego szukać odpowiedniej nagrody u psa, i tego uczę na moich lekcjach.
Podsumowując, nie da się pracować z psem bez pozytywnych bodźców jak i bez kar, jedno bez drugiego nie istnieje. Ale to o czym warto pamiętać i podejrzewam, że każdy o tym wie – nie wolno bić psa. Jeżeli nie wiemy co zrobić i jedynym pomysłem na naukę który mamy w głowie to kara, to jest to moment w którym powinna nam się zaświecić czerwona lampka i powinniśmy skonsultować się natychmiast z behawiorystą czy trenerem, zanim użyjemy siły fizycznej względem swojego psa.

Pomaga Pan przewodnikom psów lawinowych GOPR. Jak wygląda szkolenie takiego psa?
Na wstępie muszę podkreślić, że jest to fascynująca praca i odkąd zacząłem pracować z psami, było to moim marzeniem żeby pomagać osobom, które są przewodnikami psów lawinowych i psów poszukiwawczych. Na temat pracy z takimi psami GOPR czy ogólnie z psami służbowymi, można byłoby napisać z 20 tomów po 300 stron jak to wygląda, więc nie da się tego tak pokrótce opisać. Moim zadaniem jest pomóc zrozumieć emocje u psa w trakcie takiej pracy, nauczyć przewodnika jak dokładnie kontrolować zachowanie psa podczas akcji. Uczę jak wykorzystywać psie instynkty, żeby psy tropiły doskonale podczas akcji poszukiwawczej.
Pomagam jako pozorant i jako osoba sprzątająca, pomagająca przygotować poligon do ćwiczeń z psami pracującymi np. w gruzowiskach. Jest to bardzo złożony system pracy z psami zawodowymi, gdyż każdy pies jest inny i każdy przewodnik również jest inny. Ja jako behawiorysta muszę znaleźć złoty środek na to, żeby człowiek i pies tworzyli jedno, mając czasem odmienne charaktery. Staram się wyeliminować tak zwany „zgrzyt emocjonalny” między przewodnikiem a psem, tak aby ich współpraca była na jak najwyższym poziomie. Bo tu chodzi ciągle o ratowanie życia ludzkiego, gdzie nie ma miejsca na błędy, choć jesteśmy tylko ludźmi.
Pana Ośrodek Szkolenia Psów SalwDog prowadzi też zajęcia z dziećmi w szkołach. Na czym one polegają i co dają najmłodszym wielbicielom psów?
Prelekcje, które powadzę w szkołach podstawowych jak i w szkołach średnich, mają za zadanie uświadomić dzieciom i młodzieży, iż pies to nie zabawka, że ma bardzo ostre zęby i może nam zrobić krzywdę – jeżeli nie będziemy się trzymać pewnych zasad. Uczę jak bronić się przed atakującym obcym psem np. na ulicy lub przed własnym psem, który stwierdził, że przekroczyliśmy pewną granicę jego komfortu i chce nas po prostu za to ukarać. Uczę co to znaczy być przewodnikiem swojego psa i jak zostać PRAWDZIWYM przyjacielem swojego pupila, tak żeby ten krótki czas życia naszego psa, jaki mamy na spędzenie z nim był bardzo wartościowy i bardzo fascynujący dla obu stron. Pokazuję jak można nauczyć psiaka pewnych prostych ale bardzo przydatnych domowych zachowań metodą pozytywną, nie wywierając na nim negatywnych emocji .
Motywem przewodnim moich prelekcji jest: „Poznaj mój świat – Twój przyjaciel pies”. I właśnie staram się ten czas z dziećmi wykorzystać jak najbardziej soczyście przekazując im najważniejsze szczegóły jak zostać tym właśnie PRAWDZIWYM przyjacielem w życiu a nie tylko z tytułu.
Przykładowy fragment szkolenia przeprowadzanego przez Pana Jerzego Salawę.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał: Tomasz Pabis